Dzień Pański

 

ABYŚ DZIEŃ ŚWIĘTY ŚWIĘCIŁ – NIEDZIELA JAKO „DZIEŃ PAŃSKI” I „MAŁA WIELKANOC”

 

      Niedziela – to Dzień Pański (Dies Domenica). To Dzień należący do Pana Boga. Nazwa: Niedziela – pochodzi w języku polskim od słowa: nie działać (niedziałanie). Tą polską nazwą podkreślamy, że w Niedzielę (ale także w inne religijne uroczystości czy święta) – nie działamy, nie pracujemy, nie wykonujemy żadnych prac fizycznych, zawodowych, które przypominają zwykły dzień pracy i mogą być realizowane od poniedziałku do soboty. Wykonywanie tego rodzaju prac, zajęć narusza sakralny charakter Dnia Pańskiego. Dlatego w niedzielę i święta np. nie jedziemy na giełdę choćby z papryką, a więc nie uczestniczymy w transakcjach handlowych. Nie korzystamy z zakupów np. w supermarketach, różnych galeriach. Nie czynimy tak dlatego, aby mieć przede wszystkim czas dla Boga i dla rodziny, gdyż – Niedziela jest Boża i nasza.

      Niedziela jest zalążkiem roku liturgicznego Kościoła katolickiego i całego chrześcijaństwa. Najpierw była ona nazywana „Dniem Pańskim”. Określenie to funkcjonuje od co najmniej końca I wieku. Posłużył się nim także św. Jan Paweł II w swoim liście apostolskim o świętowaniu niedzieli: Dies Domini (1998). Niedziela – jako Dzień Pański – wywodzi się zatem, zgodnie z tradycją apostolską, od samego dnia Zmartwychwstania Chrystusa (Wielkiej Nocy) i ma na celu uczczenie faktu „pustego grobu” Jezusa. W ciągu dziejów chrześcijaństwa – właśnie wokół Niedzieli – „dobudowywano” kolejne uroczystości, święta i okresy roku liturgicznego. I w ten sposób stopniowo powstawał kalendarz liturgiczny Kościoła. Niedziela jest zatem pierwszym i najstarszym dniem świątecznym w Kościele. Z Niedzieli wyrósł cały rok liturgiczny. Niedziela jest jego „fundamentem i rdzeniem”.

      Treścią Niedzieli jest ów Dzień Pański, czyli doświadczanie męki, śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. A zatem należy sobie wyobrazić, iż uczestnicząc w każdą niedzielę w Eucharystii – jesteśmy obecni: w Wieczerniku, na Kalwarii (Golgocie), oraz doświadczamy spotkania z naszym Zmartwychwstałym Panem; doświadczamy wielkanocnego poranka zwycięstwa. Jeśli sobie uświadomimy te podstawowe katolickie treści, to zupełnie inaczej, tzn. z większym zaangażowaniem będziemy uczestniczyć we Mszy św. oraz będziemy świętować Niedzielę jako Dzień Pański – „małą Wielkanoc”. I czymś oczywistym będzie dla nas udział w niedzielnej Eucharystii, ponad którą nie umieścimy już żadnych innych spraw, zajęć. Słuchając Słowa Bożego, uczestnicząc w modlitwie Kościoła i w składaniu eucharystycznej Ofiary oraz karmiąc się Ciałem Pańskim – stajemy się uczestnikami Dnia Pańskiego. Tak pojmowane świętowanie Niedzieli pozwala nam dostrzegać obecność żywego Boga w całym naszym życiu i przeżywać każdy dzień w głębszej relacji z Jezusem.

Pamiętaj:

katolik powinien uczestniczyć w kościele w niedzielnej Mszy św. (oraz w inne święta i uroczystości religijne). Trzeba iść na Mszę św.!!! Twoja obecność jest potrzebna całemu Kościołowi. Tobie także to uczestnictwo w Eucharystii jest potrzebne.

      Pamiętaj: twoje zaangażowane uczestnictwo we Mszy św. jest wtedy, gdy:

słuchasz uważnie Słowa Bożego;

masz bezpośredni kontakt z ołtarzem (nie stoisz za drzwiami kościoła);

modlisz się należycie i godnie słowami i gestami;

dajesz, ofiarujesz coś z siebie (swoje doświadczenia życiowe) i od siebie (wspomagasz Kościół Powszechny, jak i swoją wspólnotę parafialną modlitwą i darem materialnym);

– przyjmujesz Ciało Chrystusa;

– punktualnie przychodzisz na Mszę św. (nawet parę minut przez rozpoczęciem Mszy św., aby się wewnętrznie przygotować i wyciszyć);

– nie uciekasz z kościoła zaraz po błogosławieństwie, ale zostajesz przez pewien czas po zakończeniu Mszy św., aby adorować Chrystusa, którego przyjąłeś do swojego serca.

      Pamiętaj: skoro na katoliku spoczywa obowiązek świętowania Niedzieli oraz innych Uroczystości i Świąt, to nie powinieneś:

  1. wykonywać prac fizycznych: budowlanych, rolniczych, produkcyjnych itp.
  2. wykonywać prac umysłowo-publicznych: handlowych, szkolnych, sądowych, itp.
  3. wykonywać prac pospolitych: domowych, polnych, naukowych itp.
  4. najmować nikogo do pracy w swoim gospodarstwie
  5. zlecać innym, by wykonywali u ciebie określone prace (np. budowlane, remontowe).

      Uczyńmy wszystko, aby Niedziela odróżniała się od innych dni tygodnia. Niech Niedziela będzie Niedzielą, czyli Dniem należącym do Pana Boga. Znajdźmy w Niedzielę, poza uczestnictwem we Mszy św., np. czas na szczerą rozmowę z dziećmi, na pójście na cmentarz, by się pomodlić za bliskich zmarłych i poległych za naszą Ojczyznę, na lekturę np. prasy katolickiej czy skorzystanie z religijnych i patriotycznych mediów.

                                                                                                             

Eucharystia (czytaj więcej…

Autor: Red. ParafiaKlwow.pl

                                                                                                                                                                                                                  

 

MOWA CIAŁA PODCZAS MODLITWY 

     Człowiek jest jednością ciała i duszy, a zatem i ciało pełni tzw. religijną funkcję, bo dzięki niemu człowiek uczestniczy w praktykach modlitewnych, wykonuje pewne gesty, np. w czasie Mszy św. Na godność ciała człowieka w chrześcijaństwie wskazuje sama Tajemnica Wcielenia, czyli Boże Narodzenie, a więc przyjęcie przez Chrystusa – ludzkiej natury, która jest związana z cielesnością. Z kolei w cierpieniach i męczeńskiej śmierci Chrystusa na krzyżu współuczestniczyło Jego ciało. 

      Religijna funkcja ciała znajduje swoje odzwierciedlenie w chrześcijańskiej liturgii czy modlitwie, która angażuje przecież całego człowieka – także jego somatyczność. Dokonuje się to poprzez zajęcie odpowiedniej postawy, słowa, śpiewy, gesty itp. Liturgiczne obrzędy czy różne formy modlitwy (np. wykonywany znak krzyża, klękanie, pochylenie głowy na błogosławieństwo, skłony, uderzenia się w piersi, zajęcie postawy stojącej/klęczącej, podanie ręki podczas przekazywania znaku pokoju w czasie Mszy św. itp.) – znajdują swój zewnętrzny wyraz właśnie w cielesności człowieka. Wszystkie te liturgiczne gesty angażują ciało człowieka, które w ten sposób współuczestniczy w indywidualnej i wspólnotowej modlitwie.

      Bardzo istotną rolę w życiu religijnym chrześcijan odgrywają Sakramenty święte. Ich udzielanie i przyjmowanie wymaga współudziału ciała człowieka: w sakramencie chrztu jest ono polewane wodą, w sakramencie bierzmowania namaszczane olejem, w Eucharystii przyjmuje się Chrystusa pod postaciami chleba i wina, a w sakramencie małżeństwa dłonie mężczyzny i kobiety są łączone stułą, w sakramencie kapłaństwa namaszczane są dłonie neoprezbiterów, w sakramencie chorych obecny jest gest namaszczenia ludzkiego ciała. Te wszystkie znaki, towarzyszące liturgii udzielania sakramentów, bezpośrednio dotyczą ciała, choć jest ono tylko elementem pośredniczącym w otrzymaniu łaski Bożej przez człowieka.

     Godność ciała ludzkiego i jego wymiar religijno-sakralny – jest również widoczny  w obrzędach sakramentaliów. Sakramentalia [błogosławieństwa, poświęcenia]są to znaki święte, czyli obrzędy, które z pewnym podobieństwem do Sakramentów, oznaczają skutki przede wszystkim duchowe. Otrzymujemy je przez modlitwę Kościoła. Przygotowują nas sakramentalia do przyjęcia głównego skutku Sakramentów, tzn. łaski Bożej i uświęcają różne okoliczności naszego życia. Sakramentalia zostały ustanowione w celu uświęcenia pewnych posług w Kościele (np. funkcja lektora), pewnych stanów życia (np. obrzęd profesji zakonnej), najrozmaitszych okoliczności życia chrześcijańskiego (np. błogosławieństwo matki oczekującej narodzin dziecka, błogosławieństwo dzieci, pielgrzymów), a także rzeczy potrzebnych człowiekowi (np. błogosławienie pojazdów), czy pokarmów przed Wielkanocą, plonów pracy rolników podczas dożynek. Obrzędy sakramentaliów zawierają zawsze modlitwę, której towarzyszy pewien określony znak, czynność, jak włożenie ręki lub rąk, znak krzyża, pokropienie wodą święconą, okadzenie. A zatem cielesność człowieka współuczestniczy nie tylko w międzyludzkiej komunikacji, lecz również w relacji między człowiekiem a Bogiem.

     Ponadto ludzkie ciało odgrywa ważną rolę podczas procesji czy pielgrzymek. Każda pielgrzymka jest trudem fizycznym, w którym ciało i jego kondycja odgrywa istotną rolę. Dotyczy to zwłaszcza pielgrzymek pieszych. Podczas pielgrzymki ciało człowieka pełni funkcję religijno-modlitewną. Ten współudział ciała jest istotny w respektowaniu nakazów Dekalogu, w praktyce postu religijnego, czynach miłości bliźniego, itp.

      Ciało zatem jest częścią doświadczenia modlitwy. Możemy to doświadczenie odkryć poprzez np. modlitwę medytacyjną, której elementem jest m.in. tzw. uspokojenie swojego ciała [bezruch], by wyrażało ono postawę czci wobec Boga i zupełnego skupienia. Odpowiednie pozycje ciała i ćwiczenia oddechowe w czasie modlitwy medytacyjnej – są znakomitą szkołą duchowości ciała. Nauczą człowieka szacunku dla swojego ciała – jako daru i świątyni Boga. Są idealnym relaksującym przygotowaniem do medytacji.

      Kondycja ciała wpływa na jakość modlitwy, lecz istnieje również odwrotna zależność. Modlitwa może leczyć nie tylko ducha ludzkiego, lecz także jego ciało. Cudowne uzdrowienia, np. w Lourdes, nie znajdują racjonalnego wyjaśnienia w wiedzy medycznej, wskazują natomiast na fakt, że ciało człowieka włączone jest w orbitę religijno-sakralną. Dowartościowaniem ciała w kulturze chrześcijańskiej [katolickiej] jest także kult relikwii świętych, a takżeszacunek dla ciała człowieka po jego śmierci; dla jego doczesnych szczątków.

      Z tej racji żywa i autentyczna wiara zwraca uwagę na szczegóły, detale. Dlatego Chrystus docenia sposób, w jaki klękamy przed Nim, obecnym w tabernakulum, czy gdy jest wystawienie Najświętszego Sakramentu w monstrancji. W czasie nabożeństw, Mszy św. powinniśmy być zatem totalnie skupieni (duszą i ciałem) na tym, co się dzieje w Liturgii, na  Ołtarzu, oraz aktywnie uczestniczyć w modlitwie w naszej wspólnocie parafialnej poprzez wyraźne i donośne  odpowiadanie przy pomocy słów i śpiewów na wezwania kapłana. Poza tym należy całkowicie wyeliminować wszelkie niepotrzebne rozmowy w czasie Mszy św., wyłączyć telefony komórkowe, gdy wchodzimy do świątyni. Nie rozglądajmy się podczas nabożeństw na wszystkie strony. W naszych religijnych, liturgicznych zachowaniach powinna zatem być obecna – pewna tzw. żołnierska dyscyplina.

       Dbajmy zatem o to, aby oddać Bogu należną Mu cześć również w formie tzw. „grzecznościowej pobożności” [chodzi tu o wszystkie nasze cielesne gesty, postawy, znaki]. Bo nasze ciało pełni – powtórzymy to jeszcze raz – religijną funkcję. My modlimy się także ciałem i poprzez ciało. W pobożności istnieją zatem takie formy grzecznościowe. Trzeba się ich nauczyć, zastosować do własnego życia.  Bo żal ogarnia na widok osób, które nie potrafią zachować się należycie podczas Mszy świętej: nie potrafią się ani porządnie przeżegnać (robią w pośpiechu jakieś dziwaczne ruchy); ani nie potrafią uklęknąć na oba kolana podczas Podniesienia albo klękają tak, że trudno to nazwać postawą klęczącą. Nie potrafią także porządnie zgiąć kolan przed tabernakulum, czy przechodząc przez środek kościoła, ani nie potrafią pochylić z uszanowaniem głowy przed wizerunkiem Matki Najświętszej.

     Dla przykładu: kiedy spotykają sie dwie kochające się osoby, to komunikują sobie swoją miłość nie tylko słowami, ale i szeregiem drobnych gestów. Gesty są więc m.in. środkiem pozwalającym uzewnętrznić nasze uczucia; są rodzajem prostego rytuału, dzięki któremu manifestujemy nasze wewnętrzne uczucia, emocje. Czasami po prostu same słowa to za mało.

      Również nasza relacja z Bogiem pełna jest, oprócz słów i myśli – takich drobnych cielesnych gestów [tzw. mowy ciała]. Nasze odpowiednie cielesne gesty w czasie modlitwy, liturgii Mszy św. – są wyrazem naszej wiary, miłości i szacunku do Boga. Spróbujmy włączyć nasze ciała do modlitwy. Gdy w rozmowie z bliźnim brakuje słów, wtedy gest wyraża to, czego nie potrafimy ująć w słowa. Albo wzmacnia wymowę słownych deklaracji. Dlatego i w rozmowieBogiem ciało bardzo może pomóc. Oczywiście, nie można jednak na pozycji ciała opierać całej wartości modlitwy. Odpowiednia postawa ciała czy gesty – mają jedynie być na usługach woli i miłości. Jedno jest pewne: pozycja ciała, znaki i gesty muszą być godne Boga i wypływające z głębi serca.

  Autor: Red. ParafiaKlwow.pl

 

__________________________________________

 

JAK LATEM UBRAĆ SIĘ NA EUCHARYSTIĘ?

 

      Letnie miesiące, w których zwykle mamy do czynienia z upałami, sprawiają, że niektórzy w sposób zbyt swobodny się ubierają, przychodząc do świątyni na Mszę św. Dlatego plażowa moda wdziera się coraz bardziej w kościelne mury. A w przypadku niektórych osób można domniemywać, że niczym jak z sobotniej imprezy wskakują prosto do świątyni. Tymczasem podczas uczestnictwa we Eucharystii obowiązują ogólne zasady dobrego wychowania: ubiór powinien być zatem „GODNY”, A NIE „SWOBODNY”. Oznacza to, że określeniami, które najlepiej opisują wymagany ubiór w kościele, są: prostota, skromność, czystość, odświętność.

      W praktyce z tych ogólnych zasad wynika, że mężczyzn obowiązują długie spodnie (i to raczej nie od dresu!!!). Szorty, bahamy czy koszulki na ramiączkach – są absolutnie niedopuszczalne. W wypadku kobiet – chodzi o to, by nadmiernie nie epatować swoją kobiecością: strój ma być elegancki, czyli odświętny, ale nie wyzywający. Dlatego wymagane jest, aby długość spódnicy była przynajmniej do kolan. Z kolei głębokie dekolty, odkryte ramiona czy prześwitujące materiały – są po prostu naruszeniem normy dobrych obyczajów. Warto przypomnieć, że np. w Europie Zachodniej turyści, naruszający swoim ubiorem powyższe normy, po prostu nie zostaną wpuszczeni do świątyni. Stojący przy drzwiach strażnicy potrafią uprzejmie, aczkolwiek skutecznie je zatrzymać, ewentualnie wręczyć foliowe peleryny służące do okrycia odkrytych części ciała, np. ramion.

      Ubiór jest elementem mowy ciała czy komunikacji niewerbalnej (pozasłownej). Dlatego to jak się ubieramy, udając się na jakieś spotkanie, świadczy o nas, o naszej kulturze osobistej oraz o tym jak traktujemy tego z kim się spotykamy. Nie sposób zatem iść na spotkanie np. z królową brytyjską czy prezydentem państwa w jeansach, szortach, w klapkach plażowych czy zbyt wyzywającym stroju. Z kolei kulturalni ludzie przychodzą na spektakle teatralne, operowe czy koncerty w garniturze i stroju galowym. Każdy inny ubiór odbierany jest jako wyraz braku odpowiedniej kultury, obyczaju, czy wychowania.

      Tymczasem w świątyni, podczas uczestnictwa we Mszy św., jest Ktoś ważniejszy od owej królowej, prezydenta, czy nawet najbardziej wybitnej sztuki teatralnej. Podczas Eucharystii jestem w obecności samego Boga: potężnego i miłosiernego majestatu Stwórcy i Pana, któremu m.in. przez godny, czysty, schludny, ale i elegancki ubiór oraz skromną postawę oddaję cześć i najwyższy szacunek. Jeśli chodzi o wspomniane słowo „elegancja”, to różnie go rozumiano w ciągu dziejów. Można przyjąć, w kontekście omawianej tu problematyki, że elegancki strój to taki, który oznacza, by na Mszę świętą założyć to, co ma się najlepsze. Bywało w dawnych czasach – i wciąż niektórzy to robią – że w niedzielę zakładało się najlepszy garnitur lub inny odświętny strój. Dawniej każdy miał swój specjalny świąteczny strój, który był przeznaczony tylko na niedzielną Mszę świętą. Kontynuujmy tę piękną tradycję, zachowując powagę miejsca i godność Osoby, z którą się spotykamy w kościele.

      A zatem zapamiętajmy: spódniczki mini, obcisłe legginsy, klapki, szorty, odsłonięte ramiona – to nie są elementy właściwego stroju na spotkanie z Panem Bogiem. Nie traktujmy niedzielnej Eucharystii jako dodatku do spaceru czy jednego z kilku punktów towarzyskiego lub rekreacyjnego, handlowego programu na niedzielę. Poza tym – wprawdzie na Eucharystię przychodzimy wyłącznie dla Pana Boga i dla siebie – to wszyscy na siebie wpływamy, oddziałujemy: jest to nasze wspólnotowe kontaktowanie się z Bogiem. Dlatego musimy szczególnie troszczyć się o to, by ten czas Mszy św. i przestrzeń w kościele były wolne od tego, co je może zakłócić lub znieważyć. Z kolei przed rodzicami stoi duże wyzwanie, by powyższe zasady przekazać swoim dzieciom i kształtować w nich odpowiednią wrażliwość, która pomoże im świadomie dobierać strój do kościoła.

Autor: Red. ParafiaKlwow.pl

 

                                                                                                                                                                                                                  

 

Świadectwo o chrześcijańskim świętowaniu Niedzieli 

      Poniższy tekst będzie po części opisywał, w jaki sposób wraz z rodziną świętuję niedzielę, a po części – w czym niedomagam i do czego muszę jeszcze stopniowo dojść.

      W niedzielę zasadniczo nie pracuję i nie robię zakupów. Dlaczego „zasadniczo”, a nie „bezwzględnie”? Dlatego, że niekiedy zdarza mi się źle rozplanować zajęcia w ciągu tygodnia, a wówczas nie mam wyjścia: jeśli chcę być słowny, muszę poprawić klasówki czy napisać sprawozdanie (jestem nauczycielem w jednej z toruńskich szkół). Nie czuję się z tym komfortowo. Uważam, że nawet w imię szczytnych racji (dotrzymanie terminu) w niedzielę nie powinienem wykonywać takich zajęć. „Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego” (Wj 20, 9-10). Dając to przykazanie, Pan Bóg na pewno się nie pomylił. Powinienem zatem tak zorganizować sobie pracę, aby starczyło na nią sześć dni w tygodniu.

       Zakupów w niedzielę nie robię. Zdarzyło mi się to kilka razy, w sytuacjach, w których było to w jakiś sposób uzasadnione, ale i tak odczuwałem wówczas ogromny dyskomfort, czując się chociażby współwinny temu, że zmuszam do pracy obsługę sklepu. Raz czy drugi powiedziałem przy kasie:Przepraszam, że zmuszam dziś pana/panią do pracy”. Nie przekonują mnie tłumaczenia, że przecież może zabraknąć chleba (masła, soli, zapałek, keczupu itp.) Pamiętam czasy, kiedy przychodziło sobotnie popołudnie i… koniec. Nie było możliwości naprawy „pomyłki”. I nikt się nie buntował, a zapominalscy maszerowali po prośbie do sąsiadów. Dziś niedzielna wizyta w hipermarkecie to cały rytuał, wielu rodzinom zastępujący pójście do kościoła.

      Ciągle dojrzewam do tego, aby niedzielna Msza św. rzeczywiście, a nie tylko w deklaracjach, stanowiła dla mnie centralny punkt dnia. Chcę ją przeżywać jako podziękowanie za przeżyty tydzień, za to, że Bóg prowadzi mnie przez życie, za Jego opiekę, błogosławieństwo, za miłosierdzie wobec moich grzechów, za to, że mnie zbawił. O ile nie wyjeżdżam, staram się uczestniczyć w niej w naszej parafii – w przepięknym gotyckim kościele p.w. św. Jakuba w Toruniu. Unikam „spychania” jej na skrajne godziny z motywacją, aby „coś mieć z tego dnia”. Przede wszystkim zaś pragnę podczas Eucharystii świętować prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa jako o jedynym wydarzeniu w dziejach świata, które może nadać sens mojemu życiu; nie tylko sukcesom i radościom, ale również troskom, tzw. wypadkom losowym, chorobom, śmierci. Choć to oczywiste, to przecież nie sposób o tym nie wspomnieć: nie wyobrażam sobie Mszy św. bez pełnego uczestnictwa, to znaczy bez przystąpienia do Komunii św. Wcześniej staram się z uwagą wysłuchać czytań, szukając w nich światła dla mojego życia (i znajdując je bardzo często).

      Kolejnym wymiarem przeżywania niedzieli, który chciałbym uwydatnić, jest rodzinne świętowanie. Wraz z żoną i dziećmi staramy się, aby był to dzień przeżyty razem, inny niż wypełnione tysiącem obowiązków dni powszednie. Zazwyczaj znajdujemy czas na wspólne, wolne od pośpiechu śniadanie i kawę, którym nie towarzyszą ani telewizor (nie posiadamy go), ani komputer (w tym przypadku muszę się pilnować, bo zdarzają mi się „wpadki”). To pora rozmów, żartów, zwierzeń. Ideałem, do którego – nie zawsze konsekwentnie – dążymy, jest dłuższy spacer, a najlepiej wyprawa (na przykład rowerowa) do lasu, nad rzekę lub jezioro i dalszy ciąg rozmów. Alternatywą są spotkania z rodziną, przyjaciółmi, a w razie niepogody – lektura prasy, dobrej książki. Wieczorem doskonale sprawdzają się gry, na przykład scrabble, stanowiące doskonałe tło do kolejnych rozmów.

      Powyższy sielankowy obraz nie zawsze odpowiada rzeczywistości. Jak wspomniałem na początku, ciągle uczę się chrześcijańskiego świętowania niedzieli. Niezależnie jednak od niedostatków i potknięć, widzę w niej prezent od Pana Boga, który troszczy się o mnie i moich najbliższych, dając chwilę wytchnienia; szansę, abyśmy zwolnili szalone tempo życia i ujrzeli je nie tylko w perspektywie najbliższego tygodnia, miesiąca, roku, pięciu lat, ale również w perspektywie wieczności, do której Chrystus nas powołał.

Źródło:  Tomasz Strużanowski, http://niedziela.pl/artykul/114132/nd/%E2%80%9EPamietaj-abys-dzien-swiety-swiecil%E2%80%9D

__________________________________________

NIEDZIELA BEZ MSZY NIE JEST NIEDZIELĄ.

Problem zaniku poczucia świętości niedzieli

Pierwszy dzień tygodnia, czyli niedziela – już dawno stał się ostatnim dniem tygodnia i został wchłonięty, czy raczej pożarty przez weekend. Nie słyszałem, by w piątek na koniec pracy ktoś życzył innym dobrej niedzieli. Życzy się udanego weekendu. Czy niedzielę jako przede wszystkim dzień święty, poświęcony Bogu, a nie tylko jako koniec weekendu, da się jeszcze odzyskać? […] Póki co weekend tryumfuje, a urok pobożnie przeżytej niedzieli można znaleźć co najwyżej w książkach. […] Jeżeli jednak odrodzenie niedzieli jako dnia świętego miałoby być możliwe, to tylko na drodze coraz bardziej powszechnego udziału we Mszy św. [Ks. Marek Gancarczyk, „Gość Niedzielny” 2017, nr 35].